A
dziś z nieco innej beczki. Mianowicie, opowiem o kartach
podarunkowych. Cały czas opowiadam o walutach, o środku płatniczym
jakim są pieniądze. A przecież, jak dobrze wiemy, nie one
ostatecznie są źródłem szczęścia. Bardziej dobra, która za nie
kupujemy. Sęk w tym, że ludzie nie potrafią kupować...
Miałem
okazję spędzić ostatnio kilka godzin w Matrasie. Prawdopodobnie
większość z was kojarzy tę sieciówkę, która zaraz po Empiku
cieszy się najmocniejszą pozycją na liście księgarń w Polsce.
Akurat trafiłem na niezły kocioł, bo mamy przecież
przedświąteczny czas, a więc ten gorączkowy okres, gdzie ludzie
robią sobie prezenty. Sęk w tym, że mniej więcej 90% klientów
wydało pieniądze kompletnie bez sensu.
„Dzień
dobry, szukam książki dla dziesięciolatka, dla mamy, na
prezent....” Tak to mniej więcej szło przez bite kilka godzin.
Nie rozumiem, dlaczego sprzedawca ma wiedzieć, co za książkę
chciałby przeczytać, kliencie, twój syn/córka, ojciec/matka,
dziadek/babcia, przyjaciel/przyjaciółka? Kto jak nie ty! A jednak
to sprzedawca został obarczony tą odpowiedzialnością.... Z racji
tego, że jestem książkowym maniakiem, sam dostawałem na różnego
rodzaju okazje książki. Rzadko kiedy z którejkolwiek się
ucieszyłem. O czytaniu nie wspominając...
Jak
mądrze podejść do zakupów? Jak mądrze wydawać pieniądze?
Jest
na to sposób. Mianowicie, karty prezentowe. Jest to coś w rodzaju
elektronicznego bonu towarowego, który można doładować dowolną
kwotą i ofiarować drugiej osobie. Jaka płynie z tego korzyść?
Ano taka, że środki znajdujące się na karcie podarunkowej zostaną
zainwestowane mądrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz